
Jeszcze nie zdążyliśmy zapomnieć o eboli szalejącej w Afryce, a coraz częściej mówi się o nowym zagrożeniu, jakim jest wirus MERS-CoV. Choroba obecnie rozprzestrzenia się w Korei Południowej jednak łatwość przemieszczania się ludzi sprawia, że zawsze istnieje możliwość przywiezienia jej do odległych krajów w tym także do Polski.
Oczywiście mogą być przypadki kiedy będzie podejrzenie zawleczenia wirusa. Wtedy najważniejsza jest izolacja chorego i objęcie nadzorem sanitarnym osób, które miały z nim styczność. Choć trudno powiedzieć czy wzrośnie ogólna ilość zachorowań to oczywiście trzeba zachować pewną ostrożność, szczególnie jeśli podróżujemy w rejony gdzie występują ogniska zakażenia.
Specjaliści podają, że śmiertelność wśród zakażonych wirusem sięga nawet 35 proc., jednak rzecznik GIS przypomina, że w statystykach figurują zwykle te najcięższe przypadki zachorowań, więc należy sądzić, że dane te są trochę zawyżone.
Jak podaje Główny Inspektorat Sanitarny, wszystkie odnotowane jak dotąd zachorowania mają bezpośredni związek z pobytem w krajach Bliskiego Wschodu lub pośrednio wynikają z kontaktu z osobami, które przebywając służbowo lub turystycznie w tym regionie uległy zakażeniu, a następnie powróciły do rodzinnego kraju.
W Korei Płd. pierwszy przypadek zachorowania wystąpił 20 maja bieżącego roku. Wirusa stwierdzono u 68-letniego Koreańczyka, który powrócił z podróży służbowej w 4 krajach Półwyspu Arabskiego. Specjaliści uważają, że niepostawienie przez dłuższy czas trafnej diagnozy u mężczyzny i jego pobyt w czterech szpitalach, spowodował przeniesienie zakażenia na inne osoby.
Według ekspertów WHO utrwalenie przenoszenia wirusa wśród ludzi jest mało prawdopodobne, potencjał pandemicznego szerzenia jest bardzo niski, a jego siła jego rażenia nie ulega zmianom. WHO nie zaleca wprowadzania żadnych ograniczeń w ruchu pasażerskim ani towarowym. Jednak turyści wybierający się w rejon Bliskiego Wschodu powinni stosować zalecane środki ostrożności.
Napisz do autora: [email protected]