
Resort zdrowia pracuje nad ograniczeniem liczby cesarskich cięć w Polsce. Z jednej strony ten fakt nie powinien nikogo dziwić, bo w Polsce ok. jedna trzecia porodów kończy się właśnie przez cesarskie cięcie. Z drugiej, warto postawić pytanie, czy aby ograniczanie wykonywania „cesarek” nie doprowadzi do sytuacji niepożądanych, a nawet tragicznych.
Czy rzeczywiście robimy ruch w dobrą stronę? W Polsce od jakiegoś czasu spada śmiertelność okołoporodowa, co oznacza, że coraz mniej noworodków umiera przy porodzie lub zaraz po nim. Jednocześnie co jakiś czas przed sądami toczą się procesy o to, że nie wykonano cesarskiego cięcia lub wykonano jest zbyt późno, w wyniku czego noworodek urodził się poważnie uszkodzony, zmarł lub zmarła rodząca.
Często specjaliści wskazują, że cesarskie cięcie to jednak operacja, która nie jest obojętna zarówno dla matki jak i dla dziecka. Jednak zdaniem dr Południewskiego, kiedy pojawia się zagrożenie dla dziecka i nagle podejmuje się decyzję o zakończeniu porodu przez cesarskie cięcie, to ewentualne niekorzystne dla dziecka skutki zabiegu są niczym w stosunku do tego co stałoby się gdyby tego cięcia nie wykonano.
Ludzie zmienili swój stosunek do posiadania dzieci. Mają jedno lub dwójkę i chcą by te dzieci były doskonałe. Dlatego matki chcą rodzić przez cesarskie cięcie, chcą zadbać by dziecko urodziło się zdrowe. Może komunikacja pacjent - lekarz nie zawsze jest prawidłowa i lekarze nie mają tej świadomości i być może dlatego chcą zniechęcić kobiety do cesarskich cięć.
Napisz do autorki: [email protected]