
Zmęczenie, nawracające infekcje, bóle kręgosłupa, czasami chudnięcie i anemia – wiele z tych dolegliwości tłumaczonych jest starzeniem się. W końcu wielu z nas słyszy, że mama, tato czy babcia narzekają na bolący kręgosłup. Nie należy tego bagatelizować, ponieważ mogą to być objawy nowotworu krwi, szpiczaka mnogiego, którego diagnozuje się rocznie u około 2 tys. osób w Polsce.
Większość Polaków nigdy nie słyszała o szpiczaku mnogim. Dlatego warto przypomnieć, że jest to nowotwór hematologiczny wywodzący się z limfocytów B zwanych komórkami plazmatycznymi znajdującymi się w szpiku i produkującymi przeciwciała zwalczające antygeny.
Żeby wykryć chorobę, wystarczy wykonać podstawowe badania krwi – OB, badanie moczu oraz morfologię krwi z rozmazem. Trzycyfrowy wynik OB, który wskazuje na możliwość pojawienia się choroby, trzeba zweryfikować testem immunofiksacji. Niestety testu nie może zlecić lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, tylko hematolog.
Objawy szpiczaka mnogiego
Szpiczaka mnogiego często diagnozuje się dopiero w zaawansowanym stadium choroby z powodu niespecyficznych objawów. Mogą to być bóle kręgosłupa, anemia, depresja, łamliwość kości, infekcje, zmęczenie. 
Specjaliści przypominali, że bardzo ważną rolę we wczesnym wykryciu szpiczaka mnogiego ma lekarz podstawowej opieki zdrowotnej. Prof. Krzysztof Giannopoulos z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie mówił, że lekarze rodzinni zbyt późno zlecają badania w kierunku szpiczaka mnogiego swoim pacjentom. To nowotwór, o którym myślą w dalszej kolejności, diagnozując swojego pacjenta.
Wiele rozpoznań stawianych jest dopiero przy zagrożeniu życia, a to daje dużo gorsze rokowania. Szansa na przeżycie chorego spada o 50 proc.
Jednym z niespecyficznych objawów szpiczaka jest np. ból pleców.
Pacjent, który trafia do reumatologa z tzw. czerwonymi flagami w kierunku szpiczaka mnogiego, we wczesnej fazie choroby wymaga szczegółowej diagnostyki różnicowej.
dzięki coraz skuteczniejszym terapiom. Należy oczywiście pamiętać, że jest to choroba, która towarzyszy pacjentowi do końca życia. Dlatego też ważne jest, by leczenie było jak najmniej toksyczne.
W lutym 2015 r. EMA dopuściła do stosowania w pierwszym rzucie choroby lenalidomid, który w Polsce stosowany jest dopiero w trzeciej linii leczenia, czyli u chorych w zaawansowanym stadium choroby.
Napisz do autora: [email protected]
