
Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak bardzo cierpiał 12 -letni Boguś, który z powodu irracjonalnej decyzji swoich rodziców umierał na białaczkę limfoblastyczną. Nie mogę zrozumieć, że nikt nie pomógł temu chłopcu, który miał nawet 90 proc. szans na wyleczenie. To nie lekarze odmówili mu pomocy, wręcz przeciwnie, walczyli w sądzie żeby móc go leczyć. Szansę na wygranie z chorobą odebrała mu matka i szarlatan.
Po pierwszej chemioterapii zaordynowanej przez onkologów chłopiec poszedł do domu na przepustkę i zniknął z pola widzenia lekarzy. Matka zdecydowała, że chłopca będzie leczył szarlatan a nie onkolog. Lekarze zwrócili się do sądu aby ten interweniował. Niestety sądowi wystarczyło zapewnienie, że chłopiec leczy się w ośrodku medycyny niekonwencjonalnej, a jego prawidłowy sposób leczenia potwierdza zwykły lekarz internista. Lekarze onkolodzy nie dawali za wygraną, zwracali się do sądu trzy razy, a sąd trzy razy uwierzył wszystkim, tylko nie specjalistom z dziedziny onkologii, którzy chcieli ratować chłopca. W materiale TVN Uwaga przewodnicząca wspomnianego sądu odpowiada na pytania dziennikarki prawie ze łzami w oczach. Tylko czy to coś zmieni? Mleko się rozlało, chłopiec nie żyje.
Szarlatanom, lekarzom, którzy zajmują się tzw. altmedem wierzy wiele osób. Ta coraz większa grupa zachowuje się trochę jak sekta. Mają swoich guru, takich jak wspomniany szarlatan, który jest z wykształcenia inżynierem mechanikiem, takich jak inżynier Jerzy Zięba i wielu, wielu innych. Sekty bywają różnie sprofilowane. Bardzo silna antyszczepionkowa także przyciągnęła rzesze wyznawców i nawet przedarła się na salony, bo salony nie są wolne od ludzi, którzy również wierzą w spiskowe teorie o złej Big Pharmie, morderczej chemioterapii i zabójczych szczepionkach.
Przykład. Wczorajszy wieczór, hotel na obrzeżach Warszawy. Dziennikarka zajmująca się ochroną zdrowia w Dzienniku Gazecie Prawnej, Aleksandra Kurowska wybrała się na prozdrowotne spotkanie. Oczywiście została na nie zaproszona. Miła pani zatrudniona przez firmę organizującą spotkanie, dzwoniła na losowo wybrane numery i zapraszała. Zapewne nie wiedziała, czym moja koleżanka po fachu się zajmuje…
Miało być śmiesznie, a wyszło przerażająco. Muszę się otrząsnąć. Zachęcanie do odstawienia leków, wmawianie ludziom, że mają różnego rodzaju pasożyty i grzybicę, a to jest odpowiedzialne za ich ciężkie choroby, to jeszcze nic. Obejrzałam zmanipulowane nagrania rozmów z autorytetami medycznymi, które miały potwierdzać teorie głoszone przez oszustów.
Dziennikarze zajmujący się ochroną zdrowia od dawna zwracają uwagę, że problem oszustów medycznych, szarlatanów i znachorów jest naprawdę poważny. Sprzyja temu niedoinwestowanie systemu ochrony zdrowia, długie kolejki do świadczeń, coraz większa frustracja lekarzy i pracowników medycznych, którzy nie mają czasu dla pacjenta a często nie umieją z nim rozmawiać.
