
Talk, kreda, cukier puder, czy nawet zmielone leki, których termin przydatności dawno minął, to składniki, z których produkowane są sfałszowane leki. Takie "fałszywki” można najczęściej kupić przez internet, w siłowniach czy na bazarach. Podróbki mogą być niebezpieczne i działać zupełnie inaczej niż oryginalny lek lub nie działać w ogóle, co również bywa fatalne w skutkach. Oczywiście fałszerze nie biorą odpowiedzialności za działanie swoich produktów.
Fałszowanie leków to nie tylko problem ich wytwórców, ale przede wszystkich problem pacjentów, do których trafiają takie podróbki. W Polsce najczęściej fałszowane są farmaceutyki na potencję, odchudzanie, wypadanie włosów i suplementy diety. Nie oznacza to jednak, że nie trafiają się sytuacje, gdzie fałszowany jest lek ratujący życie lub drogi lek onkologiczny.
Fałszerze największy wysiłek kładą na opakowania zewnętrzne i opakowania bezpośrednie. Najmniejszą uwagę przykładają do leku - tabletki czy zawartości ampułki. Często jest tak, że hologramy na opakowaniach bezpośrednich leków sfałszowanych są lepsze niż w oryginałach. Właściwie tylko badanie zawartości tabletki - substancji, które się w niej znajdują, pozwala stwierdzić, czy lek jest dobry, czy sfałszowany.
Polska nie jest jednak najbardziej atrakcyjnym krajem dla fałszerzy leków. Jak tłumaczył podczas debaty Zbigniew Niewójt, p.o. Głównego Inspektora Farmaceutycznego, jesteśmy raczej krajem transferowym, a większość podróbek trafia do bogatszych krajów, gdzie ceny oryginalnych leków są wyższe niż u nas.
Sfałszowane leki mogą działać inaczej lub nie działać w ogóle. Jak informował Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, aż 32 proc. sfałszowanych leków nie posiada substancji czynnej, jaka jest w leku oryginalnym.
To wbrew pozorom bardzo groźne. Wyobraźmy sobie, że taką podróbkę przyjmuje ktoś ciężko chory lub np. pacjent chory na nowotwór.
Oczywiście wszyscy eksperci wskazują, że najmniejsze szanse na kupienie podróbki mamy kupując w legalnym obrocie, czyli w aptece. Najłatwiej o podróbkę w Internecie, ale nie chodzi tu tylko o podejrzane strony czy takie podszywające się pod legalne apteki internetowe.
Jak wygląda przestępczy proceder fałszowania leków? Zorganizowane grupy przestępcze starają się dotrzeć do poszczególnych podmiotów, które biorą udział w całym łańcuchu dystrybucyjnym - pośredników, dystrybutorów. Jednak podrobione leki w legalnej dystrybucji to rzadkość. Największy problem to internet, bo tam głównie są one sprzedawane.
Ze zjawiskiem podrabiania leków postanowiła walczyć Unia Europejska, która w 2014 roku wydała tzw. dyrektywę fałszywkową, która ma pomóc chronić pacjentów, krajowe gospodarki i rynek farmaceutyczny przed tym nielegalnym procederem. W ślad za nią uchwalona została ustawa z dnia 19 grudnia 2014 r. o zmianie ustawy – Prawo farmaceutyczne oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z dnia 8 stycznia 2015 r.) implementująca dyrektywę do polskiego prawa.
Proceder jest na tyle poważny i niebezpieczny, że branża farmaceutyczna w Polsce mówi stanowcze "nie”. Wszyscy tu jesteśmy zgodni, zarówno firmy produkujące leki w Polsce, jak i za granicą, firmy innowacyjne i generyczne. Chcemy zapobiegać pojawianiu się sfałszowanych leków w legalnym obrocie na terenie naszego kraju. Polski pacjent kupując lek w aptece musi mieć pewność, że dany lek mu pomoże, bo jego skład jest zgodny z tym, co producent umieścił na opakowaniu.
System informatyczny, do którego wprowadzenia zobowiązują przepisy unijne, a który w Polsce będzie wdrażany przez organizację KOWAL, to tylko jeden z wielu elementów większej układanki. Efekt synergii powinien zostać osiągnięty dodatkowo poprzez: edukację, wzmocnienie organów ścigania, a także zmiany kwalifikacji przestępstwa fałszowania leków, które do tej pory najczęściej traktowane było jedynie jako czyn przeciwko ochronie własności intelektualnej.