
Monika Leder - Jankowska musi zmagać się nie tylko z cierpieniem związanym z chorobą Leśniowskiego - Crohna, na którą choruje, ale również mocno "trzymać się za kieszeń", bo leczenie i normalne funkcjonowanie z tą chorobą kosztuje niemało. Prywatne wizyty, leki, dieta, produkty dedykowane chorym ze stomią i wiele innych. Im choroba jest bardziej zaawansowana, tym więcej trzeba wydać.
Muszę też płacić za prywatne wizyty lekarskie. Kiedy dopada mnie zaostrzenie, potwornie boli brzuch, tak że nie jestem w stanie wstać z łóżka, nie mogę czekać kilka tygodni czy miesięcy w kolejce do gastroenterologa. Nie mogę też pójść do któregokolwiek gastroenterologa, bo nie każdy jest w stanie mi pomóc, nie każdy zajmuje się nieswoistymi zapaleniami jelit. Taka wizyta kosztuje.
Wyjaśnia też, że dużo rozważniej trzeba podchodzić do zakupów spożywczych. Odpada jedzenie na mieście. W restauracjach jest rzadko kiedy coś, co może jeść.
Na leczenie choroby Leśniowskiego-Crohna NFZ wydał w 2015 r. 70 mln zł. Z kolei na renty i zwolnienia lekarskie związane z tym schorzeniem ZUS w 2014 r. musiał przeznaczyć prawie 20 mln zł. Optymalne leczenie mogłoby znacznie obniżyć te koszty.
Po jednym ze zwolnień szef wezwał ją do siebie i zapytał, czy rzeczywiście to zwolnienie lekarskie było zasadne.
– Miało być tak tylko na pół roku, żeby zregenerować jelito, ale na razie nie chcę z niej zrezygnować. Dzięki stomii nie mam już objawów, które miałam - nie jestem nieprzytomna z bólu, w anemii itd. Niestety badania potwierdzają, że w jelicie cały czas toczy się proces zapalny. Stomia nie wyleczyła mnie, jednak daje mi komfort życia bez objawów choroby. Niestety jak mam stomię nie kwalifikuję się do terapii biologicznej. To absurdalne. Właściwie nie mają mnie czym leczyć. Nie mogę brać tzw. immunosupresji, bo skutki uboczne terapii są u mnie tak duże, że przyjmowanie tych leków jest niemożliwe. Pojawił się np. guz kości – mówi Monika Leder-Jankowska.
Co zrobić, żeby chorzy z jednej strony unikali kalectwa, a z drugiej ogromnych kosztów "życiowych" i finansowych?
Choroba zwykle zaczyna się w młodym wieku, przed 30 r.ż. W sumie w Polsce na chorobę Leśniowskiego - Crohna choruje 10-15 tys. osób. Trzeba pamiętać, że jest nieuleczalna, jednak dobre leczenie pozwala chorym normalnie żyć i funkcjonować, czyli od tego na ile lekarzom uda się zapanować nad procesem zapalnym, zależy to jak chory będzie funkcjonował w pracy, rodzinie i społeczeństwie.
Generalnie nieoptymalne leczenie doprowadza nie tylko do kalectwa i cierpienia chorych, ale też generuje koszty. Jak podawał w trakcie konferencji dr Jakub Gierczyński, MBA, ekspert ds. sytemu ochrony zdrowia z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, według raportu Uczelni Łazarskiego, na leczenie choroby Leśniowskiego-Crohna NFZ wydał np. w 2015 r. 70 mln zł. Z kolei na renty i zwolnienia lekarskie związane z tym schorzeniem ZUS w 2014 r. musiał przeznaczyć prawie 20 mln zł.