
Dla rodziców chłopca jest to prawdziwy cud. – Przez pierwsze miesiące po wypadku słyszeliśmy od świetnych specjalistów, że nie da się już nic zrobić. Pogodziliśmy się z tym, że naszemu synowi będzie ciężko w życiu, że będzie musiał zmagać się z kalectwem – opowiada naTemat, nie kryjąc emocji Grzegorz Baleński, tata Kuby.
Jednak zacznijmy od początku, bo ta historia to opis przysłowiowego "szczęścia w nieszczęściu".
Przez te lata Kuba nie widział w ogóle na to jedno oko. Przy dobrym świetle, z odległości 5 cm zauważał ruch i tylko tyle. Po 3 latach okazało się, że są badania kliniczne, do których przystąpiła klinika w Katowicach i można spróbować leczyć Kubę nowoczesną metodą. Udało nam się zakwalifikować. Kubuś wówczas był jedynym dzieckiem w Europie. U dzieci trudno przeprowadzić to leczenie. Dr Dariusz Dobrowolski przeszczepił synowi komórki rąbka rogówki.
Chłopcu pobrano ze zdrowego oka mały fragment rąbka rogówki i wysłano do laboratorium we Włoszech, gdzie komórki były namnażane przez prawie 6 miesięcy.
Tego samego dnia wypisano ich do domu. Za trzy dni musieli przyjechać na kontrolę. Przez te dni Kuba miał na oku opaskę, której nie można było zdejmować.
Lekarze tłumaczą, że gdyby chcieć obrazowo opisać jak wygląda sytuacja człowieka z poparzoną rogówką, to wystarczy sobie wyobrazić okno, które zostało pomalowane białą farbą. Przez takie okno nie jesteśmy w stanie nic zobaczyć.
Oczywiście nie jest tak, że do tej pory nie mogliśmy leczyć oparzeń rogówki. Lekarze robili co mogli, jednak leczenie nie było doskonałe, a często kończyło się też niepowodzeniem. Kubie pomogła nowa metoda polegająca na przeszczepieniu komórek macierzystych rąbka rogówki.
Tata Kuby uważa, że cud który zdarzył się w przypadku jego syna, powinien też dotyczyć innych dzieci i dorosłych, którzy stracili wzrok w wyniku czynników chemicznych bądź termicznych. Miejmy więc nadzieję, że terapia będzie wkrótce dostępna dla wszystkich, którzy jej potrzebują w Polsce.