
Nagle widzisz, że świat wokół ciebie się zmienił. Znajomi są wrogo nastawieni, mówią o tobie złe rzeczy. Wszystko naokoło jest nieprzyjazne, zmienia się na gorsze. Tak właśnie czuła się Ewa Piskorska w 2007 r., kiedy miała swój pierwszy epizod psychotyczny. Kiedy sytuacja została opanowana, postawiono diagnozę – schizofrenia.
Drogi Czytelniku, zanim przeczytasz, co Ewa czuła podczas wystąpienia choroby i jej nawrotu, powinieneś wiedzieć, że nasza bohaterka na co dzień funkcjonuje całkiem normalnie i niczym nie różni się od ciebie czy ode mnie. Jest w stanie pracować, uczyć się, a do tego wszystkiego pomaga innym osobom, które przeszły kryzys psychiczny w ramach działań Fundacji eF kropka. Poza tym jest przemiłą, mądrą kobietą.
Ewa Piskorska zaczęła się leczyć w 2007 r. W tamtym czasie, kiedy choroba się zaczynała, pracowała i studiowała, to był dla niej dość stresujący czas. Choroba nie dała o sobie znać nagle, objawy narastały przez ok. trzy miesiące.
Zdaniem Ewy, kiedy psychoza przychodzi po raz pierwszy, człowiek nie jest w stanie tego zauważyć. Nie jest w stanie np. stwierdzić, że ma halucynacje, że to, co słyszy, nie jest prawdziwe.
Za pierwszym razem, kiedy to się dzieje, człowiek w to wierzy, wchodzi w ten świat. Ewa po pięciu latach od pierwszego ataku miała nawrót choroby. Była wtedy już po czterech latach psychoterapii.
Przez dłuższy czas czułam się bardzo dobrze, miałam świetny okres w życiu, dlatego już nawet myślałyśmy z moją lekarką o odstawieniu farmakoterapii. Niestety sytuacja się zmieniła. Wyłapałam nawrót choroby, zauważyłam sama, że coś się ze mną dzieje niedobrego. Poprosiłam rodzinę o weryfikację, czy oni widzą, słyszą to co ja.
Kiedy już wiadomo, że mamy do czynienia z rzutem choroby, chory zwykle trafia do szpitala - potrzebne jest intensywne leczenie. Co się wtedy dzieje?
W starym systemie leczenia psychiatrycznego, który jeszcze tak naprawdę obowiązuje, człowiek wychodzi ze szpitala i w zasadzie nie wie co dalej. Jego rodzina również nie ma pojęcia jak opiekować się człowiekiem chorym na schizofrenię.
Potrzebna jest też psychoterapia, która powinna być przepisywana na receptę oraz wsparcie społeczne i rodzinne. Bardzo leczy praca. Trzeba odbudować relacje społeczne, jednak powoli. Na początku człowiek nie ma ochoty z nikim rozmawiać. Jest też lęk przed spotkaniem się z innymi osobami, opowiedzeniem co się stało. Człowiek też siebie obwinia. Ja myślałam, że spotkała mnie za coś kara.
Kwestia nawrotów choroby jest bardzo indywidualna. Może być jeden rzut psychozy i już nigdy nic potrafi się nie przydarzyć. Może być więcej.
Jak można pomóc osobie chorej na schizofrenię, kiedy możemy podejrzewać, że ktoś takiej pomocy potrzebuje?
