
Piotr ma 36 lat i optymistyczne nastawienie do życia, mówi mi, że nie czuje się chory, a ze stomią można normalnie żyć. Ma nadzieję, że leczenie chociaż zatrzyma rozwój raka jelita grubego na tym etapie, na którym on jest teraz. No właśnie, tyle że system ochrony zdrowia nie chce zapewnić leczenia Piotrowi. Choć istnieje takie, które jest dla niego skuteczne.
Trzy dni później miał operację. Nowotwór był na tyle zaawansowany, że zasłaniał światło jelita. Trzeba było natychmiast operować. Jego problemy z jelitem nadwrażliwym maskowały nowotwór. Nie przypuszczał, że to może być rak.
Dwóch proktologów, u których się leczyłem wykluczyło kwestie nowotworowe. Uważali, że jestem za młody, żeby zachorować. W tamtym czasie w pracy miałem dużo stresu - awansowałem, pojawiły się nowe obowiązki. Uważałem, że w związku z tym nasilają mi się objawy jelita nadwrażliwego.
Trafiłem po niej na OIOM, doszło do wstrząsu septycznego - lekarze nie dawali mi dużych szans na przeżycie. Przez 4 dni byłem nieprzytomny, lekarze wlewali we mnie hektolitry antybiotyków. Udało się, organizm był na tyle silny, że przeżyłem. Dwa miesiące zajęło mi dojście do siebie, w tym miesiąc przeleżałem w szpitalu.
Potem miał przejść uzupełniającą radio i chemioterapię, która ma za zadanie zniszczenie komórek nowotworowych, które ewentualnie zostały mimo operacji.
Chemię w ramach tej drugiej linii leczenia miał przyjąć w ostatnie święta Bożego Narodzenia. Przełożył ją o dwa tygodnie, chciał normalnie spędzić święta.
Piotr jest szefem centrum badawczego w firmie, która projektuje aluminiowo - szklane elewacje, z których buduje się wieżowce w Nowym Jorku, w Europie. Takich specjalistów jak on jest garstka w Europie. Bardzo lubi swoją pracę.
Nikt nie chorował na raka jelita grubego w rodzinie Piotra, a 10 lat przed rozpoznaniem tego nowotworu miał robioną rektoskopię i w dolnym odcinku jelita grubego lekarze nie widzieli żadnych zmian. Nowotwór u Piotra prawdopodobnie rozwinął się w dość krótkim okresie.
Jednak wróćmy do możliwości leczenia raka jelita grubego w Polsce. Dorota Kaniewska, wiceprzewodnicząca organizacji Pol-ilko, mówi wprost, że jeśli po drugiej linii leczenia nastąpi wznowa choroby, to pacjenci nie mają szans, bo w Polsce nie ma dostępu do trzeciej i czwartej linii leczenia. Natomiast to leczenie skutecznie przedłuża życie osobom z zaawansowanym rakiem jelita grubego.
Dlatego organizacje pacjenckie zdecydowały się na zorganizowanie w Hali Głównej Dworca Centralnego w Warszawie wystawy pod przejmującym hasłem "Spójrzcie nam w oczy – chcemy żyć dłużej!”.
Rak jelita grubego to nowotwór, który jest numerem dwa wśród onkologicznych zabójców Polek i Polaków zaraz po raku płuca.
Pol-ilko oraz Agnieszka Lasota, artystka. Działania wspierają organizacyjnie: Polskie Towarzystwo Stomijne Pol-ilko, Fundacja EuropaColon Polska oraz Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych.
Czy takim razie decydenci są gotowi spojrzeć w oczy dwóm Agnieszkom, Dorocie, Teresie, Piotrowi, Grzegorzowi, Jackowi, Krzysztofowi i wielu innym chorym na raka jelita grubego i powiedzieć, że dla nich dostępu do leczenia nie będzie?