Fot. Unspalsh.copm / Pawel Czerwinski

Już od 36. lat Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przypomina palaczom, że – jeśli chcą żyć – powinni rzucić palenie. Efekty walki WHO o świat bez papierosów są niestety mizerne. Globalna liczba palaczy od lat sięga 1,1 mld i ani drgnie. W Polsce jest jeszcze gorzej, bo papierosy pali coraz więcej z nas – to już średnio co trzeci dorosły. Dziś, w Światowy Dzień Bez Papierosa, umrze statystycznie kolejnych 22 tys. palaczy na świecie. 1% z nich (ok. 220 osób) to palacze z Polski.

REKLAMA

Nauka wie już od lat, że nie nikotyna silnie uzależnia i jest główny powodem, dla którego palacz sięga po papierosa. Ale nikotyna nie jest już główną przyczyną zgonów wśród palaczy. 

Międzynarodowa Agencja ds. Badań nad Rakiem (IARC WHO) przyznaje wprost, że nikotyna nie jest rakotwórcza i nie powoduje np. raka płuc czy przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, czyli dwóch kluczowych przyczyn zgonów wśród palaczy.

Głównym problemem jest dym papierosowy i wdychanie przez palacza do płuc blisko 7 tysięcy związków chemicznych, z których około stu wpływa silnie szkodliwe na organizm. IARC WHO szacuje, że rakotwórcze i toksyczne związki dymu papierosowego odpowiadają za 82 proc. wszystkich przypadków raka płuca w Europie. 

Nie istnieje bezpieczny sposób używania tytoniu, a palenie stanowi najbardziej niebezpieczną formę jego użycia z uwagi na największe ryzyko zachorowania na raka wynikające ze spalania tytoniu lub dymu tytoniowego, ponieważ podczas procesu spalania powstają najbardziej toksyczne substancje, w tym substancje rakotwórcze.

Europejski Kodeks Walki z Rakiem

dokument IARC WHO

Dlatego część państw wskazuje dziś palaczom inne, mniej ryzykowne, formy przyjmowania nikotyny. Wybrały one inną drogą niż ta zalecana przez WHO, wyłamując się ze strategii „rzuć albo umieraj”. Idą one w kierunku „rzuć lub spróbuj ograniczyć szkodliwość swojego nałogu”. Wśród takich państw są dzisiaj m.in. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Nowa Zelandia, Japonia, Szwecja czy – kilka tygodniu temu najbliższe nam – Czechy. Co ciekawe, odsetek palaczy w tych państwach, które stosują tzw. politykę redukcji szkód od lat, spada i dziś jest rekordowo niski.

U nas, zgodnie z badaniem Polskiej Akademii Nauk (PAN), papierosy pali 28,8 proc. Po alternatywę dla papierosów, czyli po e-papierosa, sięga niecałe 4,8 proc. społeczeństwa, a po podgrzewacze tytoniu – 4 proc.

Te ostatnie doczekały się nawet własnych badań, które przeprowadzili naukowcy z Polskiej Akademii Nauk. Instytut Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego, Pracownia Bioenergetyki i Błon Biologicznych, zbadał wpływ dymu papierosowego i aerozolu z podgrzewacza tytoniu IQOS na funkcjonowanie mitochondriów w ludzkich komórkach nabłonka oskrzeli.

Badacze PAN zmierzyli poziom tzw. stresu oksydacyjnego w tych komórkach. Ich badanie wykazało, że dym z papierosa wywołuje blisko 20-krotnie silniejszy stres oksydacyjny i negatywne zmiany, niż aerozol z podgrzewacza.

Do podobnych wniosków w 2021 r. doszła też grupa badawcza WHO ds. wyrobów tytoniowych. W ósmym raporcie dot. naukowych podstaw dla tworzenia przepisów dotyczących wyrobów tytoniowych naukowcy stwierdzili: 

Emisje z podgrzewanych wyrobów tytoniowych generalnie zawierają niższe stężenia toksycznych chemikaliów niż papierosy konwencjonalne, ze względu na niższą temperaturę, w której działają, a która jest głównym źródłem wielu substancji toksycznych w dymie konwencjonalnych papierosów. Poziomy większości szkodliwych i potencjalnie szkodliwych składników mierzone w aerozolu z podgrzewanych wyrobów tytoniowych są niższe niż w dymie z papierosa referencyjnego (...) Stężenie tlenku węgla emitowanego przez IQOS, zmierzone oficjalną metodą WHO TobLabNet, było w przybliżeniu jedną setną stężenia emitowanego przez papierosy konwencjonalne.

Grupa badawcza WHO ds. wyrobów tytoniowych

Podobne wnioski dotyczą też wystandaryzowanych papierosów elektronicznych (e-papierosów) na płyny. 

WHO doskonale zatem zdaje sobie dzisiaj sprawę, że są badania naukowe potwierdzające istnienie mniej toksycznych form przyjmowania nikotyny. Nie traktuje ich jednak jako narzędzia do zwalczania papierosowej epidemii, argumentując to brakiem badań długofalowych. 

Tymczasem prof. Karl-Olov Fagerström, szwedzki naukowiec i twórca terapii nikotynozastępczej dla palaczy, odznaczony przez WHO za wkład w walkę z paleniem, stwierdza: 

— WHO powinna przodować w proponowaniu odważnych działań na rzecz wyeliminowania palenia papierosów, ale to się niestety nie dzieje. Zamiast tego WHO opiera się wyłącznie na mechanizmie Konwencji Ramowej o Ograniczaniu Użycia Tytoniu (FCTC) i miernikach MPOWER, które nie przyspieszyły globalnego postępu w zmniejszaniu konsumpcji papierosów lub śmiertelności związanej z paleniem. Połączenie silnych mierników MPOWER dla palenia papierosów, przy wsparciu dla mniej szkodliwych alternatyw, może przyspieszyć cel, jakim jest całkowite wyeliminowanie palenia — twierdzi prof. Fagerström.

Dlatego coraz więcej państw, widząc porażającą skalę papierosowej epidemii i nie chcąc czekać z założonymi rękami, już teraz idzie w kierunku ograniczania szkodliwości nałogu nikotynowego. Przykładem jest zresztą ojczyzna prof. Fagerströma, czyli Szwecja. To pierwszy w UE kraj, który już w tym roku ma szansę uzyskać od WHO status "społeczeństwa wolnego od dymu papierosowego" — obecnie papierosy pali tam 5,6 proc. palaczy, a rzeczony status przyznawany jest od 5 proc.

Szwedzi ograniczyli znacząco odsetek palaczy papierosów (w latach 80. paliło tam tyle samo osób, co w Polsce) właśnie dzięki temu, że poszli drogą redukcji szkód i zachęcali palaczy do wybierania lokalnego produktu — tzw. snusu, czyli woreczków z bezdymnym tytoniem lub nikotyną do stosowania doustnego. Dziś mają najmniejszy odsetek palaczy w UE i najniższy wskaźnik zachorowań na nowotwory płuc w UE.