
Na niektóre leki recepty nie otrzymasz już na wizycie zdalnej. To kolejne po limicie na wystawianie e-recept ograniczenie wprowadzone przez Ministra Zdrowia. Polskie Towarzystwo Psychiatryczne podkreśla korzyści, ale lekarze mają obawy m.in. o pacjentów paliatywnych. Czy bezpośrednia wizyta zawsze jest konieczna?
Minister zdrowia Adam Niedzielski od 3 lipca wprowadził limity w wydawaniu e-recept, aby ograniczyć nadużycia w wystawianiu e-recept poprzez internetowe platformy. Środowisko lekarzy przekonuje, że limity ograniczają ich prawo wykonywania zawodu, "nie są od liczenia wystawianych recept", a ograniczać patologię trzeba w inny sposób.
Po kilku dniach (12 lipca) Adam Niedzielski wyłączył z limitów recepty na leki refundowane. To nie jedyna zmiana. Tego samego dnia ogłosił bowiem, że podpisał też rozporządzenie, które m.in. ogranicza zdalne wystawianie recept na środki odurzające i psychotropowe.
"Ich przepisaniu musi towarzyszyć badanie i ocena wpływu na pacjenta z wyjątkiem kontynuacji leczenia po nie więcej, niż trzech miesiącach od wizyty u lekarza" – wyjaśnił na Twitterze.
Bezpośrednia wizyta ma swoje korzyści
Do zmian odniosło się Polskie Towarzystw Psychiatryczne i wydało stanowisko ws. wystawiania recept na leki stosowane w leczeniu zaburzeń psychicznych.
"W związku z sygnałami i zapytaniami napływającymi od Pacjentów i Lekarzy Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego zwraca uwagę na elementarne zasady związane z bezpieczeństwem stosowania leków w leczeniu zaburzeń psychicznych (w tym m. in. leków o działaniu: przeciwlękowym, przeciwdepresyjnym, neuroleptyków, leków normotymicznych).
Według PTP, "właściwa i bezpieczna farmakoterapia jest możliwa pod warunkiem osobistego zbadania pacjenta przez wykwalifikowanego lekarza. Ocena stanu psychicznego zazwyczaj jest niezbędna każdorazowo, nawet w sytuacji kontynuacji leczenia – w celu oceny aktualnego stanu klinicznego i dostosowania rodzaju i dawki stosowanych leków".
PTP zwraca też uwagę na "znaczne ryzyko związane z korzystaniem z zautomatyzowanych form pozyskiwania recept na leki stosowane w psychiatrii"(...), bo "takie postępowanie jest merytorycznie błędne i nie znajduje uzasadnienia".
"Farmakoterapia stosowana zgodnie ze wskazaniami lekarza na podstawie przeprowadzanego regularnie badania jest nie tylko bezpieczniejsza, ale również znacznie skuteczniejsza" - czytamy w stanowisku.
Czy to nie jest dyskryminacja?
Jednak część środowiska lekarzy nie jest tak optymistyczna wobec nowych regulacji ministra. Na forach dla lekarzy nie brakuje komentarzy mówiących o tym, że "proponowane przez MZ rozwiązanie dotyczące leków psychotropowych jest oczywistą dyskryminacją osób z zaburzeniami psychicznymi".
Wskazują, że leki z grupy benzodiazepin lub nasenne przypisuje się często interwencyjnie, ale także pacjentom stabilnym, którzy czują się bezpiecznie, mając opakowanie takiego leku do zastosowania w szczególnych okolicznościach. Do tego wystarczyłaby nadal wizyta zdalna.
Kolejna grupa, która może według medyków "stracić" na nowych regulacjach, to np. osoby z ADHD, zupełnie stabilne, które teraz będą musiały stawiać się na wizyty osobiście, aby uzyskać np. leki wpływające na koncentrację.
Wykluczeni - jak piszą medycy - mogą zostać więc pacjenci z mniejszych miejscowości, którzy nie mają blisko poradni, gdzie mogą udać się na wizytę bezpośrednią, stąd korzystają z wizyt zdalnych.
Większe kolejki do POZ
Lekarze obawiają się też, że efektem nowych regulacji będą większe kolejki do lekarzy POZ. Specjaliści psychiatrii będą bowiem wypisywać zaświadczenia dla lekarzy rodzinnych o wypisanie konkretnych leków, np. przeciwlękowych czy dla pacjentów z ADHD.
Jak proponują lekarze, samorząd lekarski powinien jak najszybciej podjąć rozmowy z Ministrem Zdrowia i wypracować takie rozwiązania, aby wizyta zdalna z obrazem i dźwiękiem będzie wystarczająca do wypisania tego typu leków.
Wskazują też, że aby ograniczyć nadużycia, lepszym rozwiązaniem jest sprawdzenie w IKP ile opakowań danego leku pacjent otrzymał dotychczas.
Obawy medyków dotyczą też pacjentów leżących lub wykluczonych komunikacyjnie, którzy nie mają dostępu do poradni leczenia bólu, bo czas oczekiwania jest bardzo długi, a lekarz rodzinny "boi się" przepisać leki z pewnych grup.