
Każda rodząca kobieta powinna mieć zapewniony faktyczny, a nie tylko deklarowany dostęp do znieczulenia w czasie porodu - alarmuje samorząd lekarski i apeluje o to do Minister Zdrowia. Nowa szefowa resortu zdrowia rozważa już pewne rozwiązanie, które urealni prawo kobiet do właściwej opieki.
Nowy rząd i nowa Minister Zdrowia to okazja do tego, aby wrócić do pomysłów na rozwiązanie tych problemów w systemie ochrony zdrowia, z którymi poprzednia ekipa sobie nie poradziła lub których nawet nie próbowała rozwiązać. Jednym z takich wyzwań jest dostęp do znieczulenia przy porodzie. W teorii i na papierze jest, ale w praktyce niewiele kobiet może liczyć na to, co im się należy.
Naczelna Rada Lekarska zwróciła się do premiera o podjęcie "kompleksowych działań organizacyjnych, finansowych i prawnych", które pozwolą zwiększyć dostępność do znieczulenia w czasie porodu.
W 2022 r. tylko 14 proc. porodów - jak wynika z raportu NFZ - odbyło się ze znieczuleniem zewnątrzoponowym, które jest refundowane przez Fundusz.
W niektórych województwach takie znieczulenie jest praktycznie niedostępne, w innych można z niego skorzystać tylko w największych miastach.
Brak faktycznej możliwości podania znieczulenia, gdy jest ono prawnie gwarantowane, może świadczyć o naruszeniu praw pacjenta do poszanowania godności i intymności oraz leczenia bólu i prawa do świadczeń zdrowotnych – wskazywał już w ubiegłym roku Rzecznik Praw Obywatelskich. Na problem zwracał uwagę również Rzecznik Praw Pacjenta.
Teraz w sprawie interweniuje u nowej Minister Zdrowia Izabeli Leszczyny samorząd lekarski.
Według Naczelnej Rady Lekarskiej "władze państwowe odpowiedzialne za system opieki zdrowotnej są zobowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej kobietom w ciąży (art. 68 ust. 3 Konstytucji RP), co oznacza, że powinno się podjąć starania, aby zapewnić każdej rodzącej kobiecie faktyczną, a nie tylko deklarowaną, dostępność do znieczulenia w czasie porodu".
Lekarze przypominają, że obecnie, na mocy rozporządzenia Ministra Zdrowia z 16 sierpnia 2018 r. w sprawie standardu organizacyjnego opieki okołoporodowej kobiety mają prawo do korzystania z różnych niefarmakologicznych i farmakologicznych metod łagodzenia bólu porodowego, w tym także do znieczulenia. Jednak jego faktyczna dostępność jest różna w zależności od placówki medycznej i posiadanych przez nią zasobów kadrowych pozwalających wykonać znieczulenie.
Głównym problemem jest bowiem brak anestezjologów. Liczba lekarzy tej specjalności jest niewystarczająca.
Zbyt dużo cięć cesarskich ze strachu przed bólem w trakcie porodu naturalnego
Samorząd lekarski wskazuje, że "starania o to, aby każda kobieta - o ile nie występują przeciwwskazania medyczne do wykonania znieczulenia - mogła realnie skorzystać z tej formy łagodzenia bólu, są absolutnie godne poparcia, chodzi bowiem o poprawę komfortu i bezpieczeństwa rodzącej".
Lekarze przekonują też, że realizacja tego zadania wymagać będzie m.in. prawidłowej wyceny świadczenia obejmującego znieczulenie zewnątrzoponowe, ale też wyceny całodobowej gotowości szpitali do wykonania tego znieczulenia w czasie porodu.
Według NRL, utrzymujący się w Polsce od wielu lat znaczny (na tle innych państw Europy) odsetek cięć cesarskich to może być efekt obawy kobiet przed bólem w czasie porodu siłami natury bez dostępu do znieczulenia.
Rada w piątek wystosowała apel w tej sprawie.
Pakiet "Bezpieczeństwo zdrowotne kobiet"
Tymczasem Minister zdrowia Izabela Leszczyna w poniedziałek zapowiedziała pakiet "Bezpieczeństwo zdrowotne kobiet". Ma go przedstawić w najbliższą środę, gdy zaprezentuje również ministerialne wytyczne dotyczące terminacji ciąży, które przez ostatnie miesiące opracowywał specjalny zespół powołany jeszcze przez byłego ministra Adama Niedzielskiego.
Izabela Leszczyna była w poniedziałek gościem w porannym paśmie Wirtualnej Polski i zapowiedziała różne działania, także legislacyjne, które "spowodują, że kobiety będą czuły się bezpiecznie w czasie ciąży i nie tylko".
Znieczulenie przy porodzie pod okiem pielęgniarki?
Szefowa resortu zdrowia pytana o kwestię znieczulenia przy porodzie, które obecnie, choć gwarantowane przepisami, nie zawsze jest w praktyce dostępne, podała przykład Wielkiej Brytanii, gdzie to pielęgniarki i położne sprawują większość opieki nad ciężarną podczas porodu.
– Jestem na czwartek umówiona z konsultantem krajowym do spraw anestezjologii, będziemy o tym rozmawiać. Chciałabym zapytać pana profesora, jak to zrobić, żeby kobiety mogły mieć znieczulenie okołoporodowe. Dzisiaj mamy taką sytuację: jeden anestezjolog, jeden poród, jedno znieczulenie. A na przykład w Wielkiej Brytanii pielęgniarki i położne ze specjalizacją anestezjologiczną po tym, jak lekarz da kobiece zastrzyk, opiekują się kobietą w czasie porodu. Wtedy jest jeden anestezjolog na kilka sal, na których może odbywać się kilka porodów – mówiła Minister Zdrowia.
Chce ona dowiedzieć się, czy w Polsce takie rozwiązanie też jest lub byłoby po odpowiednich zmianach możliwe.
Zobacz także