Jak utrzymać pneumokoka "na smyczy" i nie skończyć w szpitalu z zapaleniem płuc?
Pneumokok, inaczej dwoinka zapalenia płuc, to wszędobylska bakteria, która świetnie się czuje np. w temperaturze pokojowej. Wywołuje bardzo wiele zakażeń, jest najczęstszym powodem zapalenia płuc, szczególnie groźnego dla osób powyżej 65. roku życia oraz chorujących przewlekle. W tej grupie wiekowej zapalenie płuc jest czwartą najczęstszą przyczyną śmierci. Bakterie świetnie dogadują się z wirusami, np. z grypą i potrafią wraz z nimi doprowadzić do naprawdę ciężkich zakażeń. O tym m.in. kto i dlaczego powinien się przeciw pneumokokom zaczepić i kto może skorzystać z bezpłatnego szczepienia, w podcaście "Zdrowie bez cenzury" rozmawiamy z dr n. med. Piotrem Ligockim, reumatologiem, kierownikiem Kliniki Chorób Wewnętrznych 10. Klinicznego Szpitala Wojskowego z Polikliniką w Bydgoszczy.
Pneumokoki możemy podzielić na dwie grupy. Pierwsza to bakterie naturalnie bytujące w naszym organizmie. One są częścią flory bakteryjnej układu oddechowego. Drugą grupę stanowią te, które dostajemy niejako z zewnątrz, w efekcie kontaktu z osobą, noszącą swoją własną pulę pneumokoków. W normalnych warunkach nie zwrócilibyśmy na nie uwagi, gdyż nam nie szkodzą. Kiedy więc robi się niebezpiecznie i kogo to może dotyczyć?
– Z jednej strony są to wszystkie osoby, które z jakiegoś powodu mają osłabiony układ immunologiczny, najczęściej ze względu na wiek powyżej 50. roku życia i choroby towarzyszące. A te dwa czynniki często idą ze sobą w parze. To mogą być choroby typu nowotworowego, hematologicznego, reumatologicznego, czy kuracje lekami immunosupresyjnymi, jak choćby popularnymi sterydami, stosowanymi np. w schorzeniach alergicznych czy pulmonologicznych. Możemy być również zwyczajnie po infekcji wirusowej – wyjaśnia dr Piotr Ligocki.
– I wystarczy, że w takiej sytuacji zetkniemy się z bakterią pochodzącą od innej osoby, młodej i zdrowej, której ona nie szkodzi. Jeśli dodatkowo jesteśmy bardziej czuli na dany serotyp pneumokoka, nie zahamujemy tej reakcji – dodaje.
Ekspert podkreśla, że taka sytuacja dotyczy zwłaszcza osób po 65. roku życia, grupy najbardziej narażonej na zakażenie. Mają one zwykle więcej niż jedną chorobę towarzyszącą, choroby autoimmunologiczne, na przykład układu pokarmowego, różnego rodzaju zapalenia wątroby. Do tego dochodzi stosowana farmakoterapia.
Jedną z tak zwanych inwazyjnych chorób pneumokokowych (ICHP), czyli wywołanych przez tę bakterię, jest zapalenie płuc. I jakkolwiek często wydaje nam się, że przy dzisiejszym rozwoju medycyny nad tą chorobą panujemy, warto przypomnieć, że każde zapalenie płuc jest groźne dla życia i co roku ponad 1,5 mln osób umiera z powodu zakażeń pneumokokowych, z tego ok. 1 mln z powodu zapaleń płuc. Kogo dotyka ono najczęściej?
– Najbardziej narażone są osoby, które już mają przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, wywołaną np. przez papierosy. Często ci palacze dokładają do tego kolejny czynnik ryzyka - alkohol. To zdecydowanie zwiększa ryzyko zapalenia płuc. Znaczenie ma tu również pewna dysfunkcja związana z naturalnym starzeniem się - nieodpowiednio wentylujemy płuca, np. ze względu na chorobę zwyrodnieniową, która uniemożliwia nam poruszanie się. To jest świetna pożywka dla pneumokoków – mówi ekspert.
Należy również pamiętać, że zapalenie płuc nie dotyczy tylko płuc. W czasie tej choroby są wytwarzane cytokiny prozapalne, "uderzające" w te rejony organizmu, które ze względu na posiadane schorzenie są słabsze. Najgorzej to wygląda u osób, które są leczone z powodu chorób onko- i hematologicznych oraz autoimmunologicznych. A aktualnie te schorzenia ma 70-80 proc. pacjentów.
Oprócz zapalenia płuc, pneumokoki mogą powodować również drobniejsze choroby, typu zapalenie zatok, oskrzeli czy ucha środkowego. To ostatnie u starszych osób mających problemy ze słuchem, dodatkowo noszących aparat słuchowy, może niestety zakończyć się sepsą. Dodatkowo zakażenia pneumokokowe często kończą się hospitalizacją, choć to przyczyna większości pozaszpitalnych zapaleń płuc.
Jak podkreśla dr Ligocki, pacjentów trafiających do szpitala łączy jedna rzecz - znaleźli się tam z powodu swojego błędu. W przypadku starszych osób jest to najczęściej przebywanie z osobami odpornymi, zaszczepionymi, którym w z związku z zakażeniem nic nie grozi. To często np. dziadkowie opiekujący się chorymi wnukami.
Początkowo uznane za będące skutkiem wirusa objawy, takie jak gorączka, dreszcze, kaszel z wydzieliną, pogłębiają się. Jeżeli taka osoba ma dodatkowo choroby autoimmunologiczne, samo leczenie ambulatoryjne może się okazać niemożliwe.
Zakażenia pneumokokowe dają objawy w postaci charakterystycznej rdzawej, zielonkawej wydzieliny, odpluwania, wysokiej gorączki, które są wskazaniem do włączenia antybiotyku. Leczenie szpitalne zakłada ponadto wykonanie badania RTG płuc oraz włączenie antybiotyku celowanego, na podstawie wyniku posiewu z antybiogramem. Ale tu również mogą pojawić się komplikacje.
– Bakterie pneumokokowe coraz częściej są oporne na działanie antybiotyków, dlatego wywołane przez nie zakażenia trudno się leczą. Przyczyna tkwi w nadużywaniu antybiotyków i to już u dzieci, co powoduje, że pneumokok zaczyna wytwarzać swoje własne mechanizmy obronne. Tworzy się nowy serotyp, który jest odporny na dany antybiotyk.
Kolejny problem związany jest ze skutkami ubocznymi, jakich pacjent doświadcza w związku z posiadanymi chorobami albo niektórymi lekami, które przyjmuje, a które wchodzą w interakcje z antybiotykiem. I wtedy trzeba wybrać po prostu albo mniejsze zło, albo szukać innego antybiotyku – wyjaśnia dr Ligocki.
Rozmówca podkreśla, że po tak ciężkiej jak pneumokokowe zapalenie płuc chorobie, układ immunologiczny pacjenta potrzebuje sporo czasu, aby się odbudować. Pewne jego struktury same próbują się obronić, natomiast inne zostały po prostu wyczerpane.
A w wyniku choroby uszkodzone zostały również inne narządy, które już wcześniej były chore. Ponadto bakteria przebywa w płucach, gdzie są naczynia krwionośne, przenoszące toksyny do całego organizmu.
W związku z tym, niektóre osoby jeszcze długo, nawet wiele tygodni po pneumokokowym zapaleniu płuc, mogą odczuwać negatywny wpływ na samopoczucie. Po ciężkich zapaleniach opon mózgowych czy sepsie, która jest największym, często śmiertelnym zagrożeniem w przypadku tej bakterii, pacjent może stać się osobą niepełnosprawną ruchowo.
Czy związane z bakterią niebezpieczeństwa, takie jak łatwość zakażenia czy lekooporność powodują, że nic nie możemy zrobić? Wręcz przeciwnie, mamy na to mocną, profilaktyczną broń - szczepionkę przeciw pneumokokom, która od zeszłego roku, w przypadku większości chorób towarzyszących jest całkowicie bezpłatna dla osób po 65. roku życia.
I jakkolwiek na pneumokoki można szczepić się cały rok, bo nie dotyczy ich sezonowość, warto to zrobić teraz, ze względu na nadchodzący okres infekcji wirusowych, które szeroko otwierają wrota dla groźnych bakterii. A te infekcje to powracające corocznie grypa oraz SARS-CoV-2.
Wtedy możemy połączyć to ze szczepieniem przeciw grypie, tym bardziej że pneumokokowe zapalenie płuc może być ciężkim powikłaniem zakażenia wirusem grypy. Oba szczepienia można wykonać równoczasowo na jednej wizycie, a co ważne w przypadku pneumokoków jednorazowo, bo tego szczepienia nie trzeba powtarzać co roku.
Profilaktyka zakażeń pneumokokowych w postaci szczepień ochronnych jest rekomendowana przez liczne towarzystwa naukowe, a także Program Szczepień Ochronnych (PSO).
Osobom powyżej 65. roku życia, ale także znajdującym się w grupach ryzyka zakażenia pneumokokami, tj. z chorobami nowotworowymi, zakażeniem HIV, brakiem śledziony, chorobami serca, płuc, cukrzycą, przewlekłymi schorzeniami wątroby i nerek. Jest zalecana również osobom nadużywającym alkoholu i palącym papierosy.
– W tej chwili w Polsce mamy dostępne trzy typy szczepionek. Zazwyczaj osoba, która nie ma ciężkich schorzeń towarzyszących, otrzymuje jedno, ewentualnie dwa podania. U osób z tymi chorobami czasem wymagane jest jeszcze trzecie. Szczepienie zawiera najgorsze, najbardziej prozapalne, wywołujące najwięcej zapaleń płuc serotypy, żeby z jednej strony zatrzymać te z zewnątrz, a z drugiej strony pomóc nam zapanować nad "naszym własnym" typem pneumokoka. To ważne w szczególności, gdy mamy chorobę towarzyszącą i spadek odporności – przekonuje dr Piotr Ligocki.
I dodaje: – W ten prosty sposób zabezpieczamy się przed obcymi pneumokokami, a nasze własne utrzymujemy w ryzach. Również przed tymi, które są antybiotykooporne, bo bakteria się zabezpieczyła przed antybiotykiem, ale nie przed szczepionką. Odpowiednią dla nas szczepionkę zarekomenduje lekarz.
Szczepienie przeciwko pneumokokom jest jedynym rozwiązaniem, abyśmy mogli zapomnieć o tej groźnej bakterii i jej możliwych, niebezpiecznych dla zdrowia i życia konsekwencjach i powikłaniach. Dodatkowo dla osób najbardziej narażonych, z grup ryzyka, całkowicie bezpłatnym.