
Twój współpracownik lub kolega z uczelni ciągle się stresuje? Podświadomie czujesz, że to „życie na stresie” przenosi się także na Ciebie? A może to tylko złudzenie. Jak to jest – czy stres jest zaraźliwy?
REKLAMA
Śmiech bywa zaraźliwy – powie większość z nas. Na wybuch śmiechu jednej osoby, często pozostali reagują podobnie, nawet jeśli nie do końca zdają sobie sprawę z czego się śmieją lub nie zawsze ich to bawi. A jak to jest w drugą stronę – ze stresem?
Tajemnica tkwi w neuronach lustrzanych
Tajemnica tkwi w neuronach lustrzanych. To grupy komórek nerwowych, które uaktywniają się podczas wykonywania pewnej czynności lub obserwowania jej u innych osobników. Związane są z odgadnięciem intencji innego osobnika. Podejrzewa się, ze u człowieka odpowiadają prawdopodobnie również za zdolność do rozpoznawania cudzych emocji i intencji wyrażanych niewerbalnie.
Emocje są zaraźliwe, to one pozwalają przepłynąć przez nas uczuciom, których ekspresji jesteśmy świadkami. Czy dotyczy to także stresu? Ciekawe badanie przeprowadzono w Szwajcarii. Udowodniono, na przykładzie ziewania, że jest ono zaraźliwe. Jak pisze portal Huffington Post, podobnie jest ze stresem, który inne osoby wchłaniają od tych drugich, niczym gąbka wodę, tworząc coś na wzór emocjonalnego zarażania się.
Nie tylko przejmujemy negatywne schematy myślowe od innych, ale podświadomie adoptujemy zestresowany "język ciała" innych osób. Udowodniono, że to kobiety są bardziej narażone na załapanie cudzego stresu niż mężczyźni, z natury bardziej gruboskórni.
Leczmy przez rozmowę
Małgorzata Wegner, psycholog i psychoterapeuta ze Szczecina wskazuje jednak, że stres można wyładować na przykład poprzez rozmowę. - Niewątpliwym cudem jest to, że bardzo często z takiego szczerego spotkania obie strony wychodzą bogatsze i stres się zmniejsza. Trudno czasami w to uwierzyć, ale gdy odważymy podzielić się trudnymi uczuciami, takimi jak lęk czy smutek, to wtedy jest go przynajmniej o połowę mniej. W obecnej dobie często chowamy się z naszym stresem, lękiem, smutkiem. Można rzec, że trudne uczucia zostały sprywatyzowane i często przeżywane w samotności. To może być jednym z wytłumaczeń powszechności depresji. Jednym słowem to taka zaraźliwa choroba, która znika, gdy odważymy się nią zarazić naszych przyjaciół, krewnych, znajomych – mówi ekspert.
Małgorzata Wegner, psycholog i psychoterapeuta ze Szczecina wskazuje jednak, że stres można wyładować na przykład poprzez rozmowę. - Niewątpliwym cudem jest to, że bardzo często z takiego szczerego spotkania obie strony wychodzą bogatsze i stres się zmniejsza. Trudno czasami w to uwierzyć, ale gdy odważymy podzielić się trudnymi uczuciami, takimi jak lęk czy smutek, to wtedy jest go przynajmniej o połowę mniej. W obecnej dobie często chowamy się z naszym stresem, lękiem, smutkiem. Można rzec, że trudne uczucia zostały sprywatyzowane i często przeżywane w samotności. To może być jednym z wytłumaczeń powszechności depresji. Jednym słowem to taka zaraźliwa choroba, która znika, gdy odważymy się nią zarazić naszych przyjaciół, krewnych, znajomych – mówi ekspert.