"Internet napędza strach". Psychiatra o tym, jak radzić sobie z lękiem po atakach dronów

Kamil Downarowicz
12 września 2025, 17:40 • 1 minuta czytania
Incydent z rosyjskimi dronami, które wtargnęły w polską przestrzeń powietrzną, wstrząsnął opinią publiczną. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja wyborcza.pl
Incydent z rosyjskimi dronami, które wtargnęły w polską przestrzeń powietrzną, wstrząsnął opinią publiczną. Choć wojsko i sojusznicy NATO zareagowali natychmiast, w wielu Polakach obudził się strach i poczucie niepewności. Jak sobie radzić z lękiem, który rodzi się w takiej sytuacji? O tym rozmawiamy z psychiatrą dr. Grzegorzem Opielakiem.

Kto w Polsce jest najbardziej podatny na panikę i silny stres w sytuacjach takich jak wtargnięcie dronów na nasze terytorium? Najbardziej narażone są osoby o określonym typie osobowości – takie, które mają tendencję do nadmiernego doszukiwania się zagrożeń i budowania w głowie katastroficznych scenariuszy. Często nie do końca rozumieją one, co faktycznie dzieje się wokół, a przez to łatwo poddają się panice.


W sytuacjach skrajnych, takich jak obecne incydenty z dronami, ta grupa ludzi reaguje wyjątkowo silnym lękiem. To zjawisko nie jest nowe – podobne reakcje widzieliśmy już przy innych kryzysach. Jak w praktyce nie dać się panice, gdy docierają do nas takie informacje? Przede wszystkim warto ograniczyć korzystanie z internetu i unikać bombardowania się wiadomościami z niesprawdzonych źródeł. W sieci pojawia się mnóstwo dezinformacji, często specjalnie obliczonej na wywołanie paniki. Dlatego kluczowe jest, by opierać się na komunikatach osób o uznanym autorytecie – ekspertów, których znamy z imienia i nazwiska, a nie anonimowych "specjalistów" z mediów społecznościowych.

Podobnie było w czasie pandemii – wielu ludzi słuchało przypadkowych głosów, a jednocześnie podważało zdanie prawdziwych ekspertów. Warto więc kierować się rozsądkiem i ufać sprawdzonym źródłom. Jak rozpoznać, że nasze reakcje to nie jest już zwykły stres, ale coś poważniejszego wymagającego pomocy specjalisty? Najprostsza wskazówka brzmi: jeśli lęk zaczyna nadmiernie ingerować w nasze codzienne życie – to już sygnał alarmowy. Stres jest naturalną reakcją, ale jeśli paraliżuje nasze codzienne funkcjonowanie, to wtedy warto sięgnąć po pomoc. Na początku wojny w Ukrainie w 2014 roku poziom niepokoju w Polsce był bardzo wysoki. Potem stopniowo malał – bo z czasem każdy stresor traci swoją siłę oddziaływania. Podobny proces widzieliśmy w 2022 roku, kiedy docierały do nas dramatyczne obrazy z Ukrainy.

Dziś ten lęk jest słabszy, bo niejako "oswoiliśmy" sytuację. Historia pokazuje, że ludzie potrafią żyć nawet w warunkach ciągłego zagrożenia – jak mieszkańcy współczesnego Izraela czy Brytyjczycy w czasach zamachów IRA. To nie znaczy, że stresu nie ma, ale że można nauczyć się z nim funkcjonować.

Czy obecne poczucie zagrożenia w Polsce może wywołać objawy podobne do zespołu stresu pourazowego, nawet jeśli nie ma bezpośredniego ataku na ludzi? Jeśli poczucie zagrożenia trwa bardzo długo, to tak – może prowadzić do objawów przypominających PTSD. Z definicji zespół stresu pourazowego powstaje najczęściej w wyniku bezpośredniego, traumatycznego przeżycia – np. zagrożenia życia czy zdrowia. Jednak przewlekły lęk, karmiony codziennymi informacjami o wojnie, także może znacząco wpływać na psychikę i wywoływać objawy podobne do pourazowych. A wtedy niezbędna jest już wizyta u specjalisty – sami sobie z tym nie poradzimy.

Na stres narażenie jesteśmy nie tylko my, ale również nasze dzieci. Jak w odpowiedzialny sposób rozmawiać z nimi o zagrożeniu wojną, tak, aby ich nie przerazić, ale też nie bagatelizować sytuacji? Dzieciom warto przekazywać informacje w prosty i racjonalny sposób, dostosowany do ich wieku. Nie chodzi o to, by udawać, że zagrożenia nie istnieją, ale też nie wolno ich straszyć. Można powiedzieć: "takie sytuacje się zdarzają, ale są bardzo mało prawdopodobne".

Ważne, żeby dawać dzieciom poczucie bezpieczeństwa – tłumaczyć, że wojsko i służby czuwają nad tym, by nas chronić. Dobrze też uczyć je prostych zasad: w razie zagrożenia zachować spokój i zadbać o własne bezpieczeństwo. To forma oswajania lęku i budowania odporności psychicznej.

Czy rozmowy w gronie rodziny i przyjaciół pomagają radzić sobie ze stresem, czy mogą go pogłębiać?

To zależy od tonu rozmów. Jeśli przebiegają spokojnie, w racjonalnej atmosferze – mogą działać uspokajająco i mieć efekt terapeutyczny, bo samo "wygadanie się" bywa ulgą. Jeśli jednak spotkanie zamienia się w nakręcanie lęku, gdzie jedna osoba podbija strach drugiej, wówczas rozmowa staje się źródłem dodatkowego stresu. Dlatego warto świadomie dobierać towarzystwo i unikać osób, które potęgują niepokój, zamiast go rozładowywać.

A czy istnieją proste, szybkie metody obniżenia poziomu lęku, które każdy może zastosować? Tak – podstawową techniką są ćwiczenia oddechowe (które łatwo znaleźć w internecie), pomagające wyciszyć ciało i umysł. Ważne jest też świadome odcinanie się od nadmiaru bodźców – np. nieprzerzucanie kanałów telewizyjnych czy stron internetowych w poszukiwaniu coraz to nowych informacji. Lepiej wybrać jedno sprawdzone źródło i trzymać się go.

Warto pamiętać, że zarówno władze, jak i wojsko nie mają interesu w wywoływaniu niepotrzebnej paniki ani w bagatelizowaniu zagrożeń – ich komunikaty mają być rzetelne i wyważone. Dlatego kluczowe jest zachowanie równowagi: z jednej strony ćwiczenia relaksacyjne, a z drugiej – ograniczanie kontaktu z nadmierną ilością stresujących treści.