Nasiona dyni, niezależnie od odmiany, pozostają cennym źródłem składników wspierających zdrowie.
Nasiona dyni, niezależnie od odmiany, pozostają cennym źródłem składników wspierających zdrowie. Fot. Freepik

Jesień kojarzy się z zupą dyniową, ale naukowcy podpowiadają: więcej uwagi należy się… pestkom. To one niosą największy "pakiet" prozdrowotnych składników – od witamin z grupy E, przez karotenoidy, po rzadkie sterole, które interesują nie tylko dietetyków, ale i urologów.

REKLAMA

Dyniom przyjrzał się dokładnie zespół z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, który przebadał 11 odmian uprawianych w Polsce. Prace wykazały, że nie każda dynia daje takie same korzyści. Różnice między odmianami są wyraźne i przekładają się na stabilność oleju oraz jego potencjał dla serca czy prostaty.

Odmiana ma znaczenie

W skrócie: pestki to ok. 40–45 proc. tłuszczu, ale jakościowo to tłuszcz bogaty w tokoferole (zwłaszcza γ-tokoferol), karotenoidy (beta-karoten, luteina) i skwalen, a także charakterystyczne sterole Δ7. Właśnie te "drobiazgi" odpowiadają za działanie antyoksydacyjne i przeciwzapalne oraz dobrą odporność na utlenianie, dzięki czemu olej z pestek wolniej jełczeje.

Wśród "zwycięzców" badania znalazły się m.in. "Pink Jumbo Banana" i "Show Winner" – bogatsze w witaminę E, karotenoidy i skwalen. Dobrą stabilność oksydacyjną pokazały też "Jack Sprat" oraz "Golden Hubbard". Na drugim biegunie wypadła "Moonshine", uboższa w kluczowe antyoksydanty. W praktyce oznacza to, że z jednych odmian uzyskamy olej trwalszy i "aktywniejszy" biologicznie niż z innych.

Serce lubi dynię

Czy to przekłada się na zdrowie? Tu wchodzą dane kliniczne. W badaniu u kobiet po menopauzie suplementacja olejem z pestek dyni podniosła HDL ("dobry" cholesterol) i obniżyła ciśnienie rozkurczowe. Inne prace – eksperymentalne i interwencyjne – sugerują również spadek LDL i trójglicerydów, choć skala efektu bywa umiarkowana.

W 2025 r. ruszyło też badanie kliniczne, które sprawdza wpływ pestek i oleju z nich na profil lipidowy w diecie o obniżonej zawartości cholesterolu. Wniosek? Kierunek jest obiecujący, ale warto poczekać na większe, dłuższe próby.

A co z prostatą? Pestki dyni potrafią zaskoczyć

Tu pestki dyni mają kilka mocnych kart: sterole Δ7 i potencjalne hamowanie 5-α-reduktazy (enzymu biorącego udział w rozroście prostaty). W przeglądach i metaanalizach ekstrakty z pestek dyni łagodziły objawy łagodnego przerostu (LUTS/BPH) – poprawiając wyniki skal IPSS u części pacjentów, zwykle z dobrą tolerancją terapii.

Mechanistycznie efekt wiąże się właśnie ze składem fitosteroli i działaniem przeciwzapalnym oleju. To nie "lek-cud", ale rozsądne wsparcie – zwłaszcza u osób z łagodnymi objawami.

"Nasiona dyni, niezależnie od odmiany, pozostają cennym źródłem składników wspierających zdrowie. Mogą obniżać poziom cholesterolu, chronić układ krążenia, działać przeciwzapalnie i antyoksydacyjnie, a także wspierać zdrowie prostaty" – podsumowała dr Magdalena Grajzer z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, która brała udział w badaniach nad dyniami.

Mały "hack" kuchenny: olej dyniowy jako antyoksydacyjna tarcza

W praktyce domowej jeszcze jedna ciekawostka: dzięki pakietowi tokoferoli i skwalenu olej z pestek dyni może działać jak naturalny stabilizator dla delikatniejszych olejów, np. lnianego (świetnego źródła omega-3, ale wyjątkowo nietrwałego). Dodatek dobrej jakości oleju dyniowego potrafi wydłużyć świeżość takich mieszanek. To efekt udokumentowany w badaniach nad stabilnością oksydacyjną zimnotłoczonych olejów.

Jak jeść, żeby to miało sens

Najprościej: na zimno. Olej z pestek dyni jest idealny do sałatek, past i kremów; nie lubi wysokiej temperatury. Same pestki możesz krótko podprażyć na sucho i dosypać do owsianki, zupy, makaronu. Liczy się regularność, a nie jednorazowe "szoty zdrowia". Jeśli sięgamy po suplementy, to wybierajmy produkty od sprawdzonych producentów i skonsultujmy je z lekarzem – zwłaszcza gdy przyjmujemy leki na lipidy lub na prostatę.