Podejrzany sprzedawca nikotyny i zakazane produkty. Nadmierne regulacje będą kosztować rząd.
Rynek nikotynowy jest regulowany coraz ostrzej, a szara strefa tylko na to czeka. Fot. wygenerowane w Gemini/Anastassiya Bezhekeneva/Shutterstock

Rynek tytoniowy i wyrobów alternatywnych znajduje się pod wielką lupą rządu. Po podwyżkach akcyzy i wielu regulacjach teraz na tapecie znajduje się całkowita kasacja jego niektórych gałęzi. Nie tylko dla nieletnich, ale i dorosłych.

REKLAMA

Projekt UD213, czyli "projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych" zamierza wprowadzić całkowity zakaz używania pewnych produktów nikotynowych i ograniczyć wiele innych. A w praktyce, również je usunąć z rynku. Likwidacja legalnej sprzedaży wyrobów już obecnych na rynku nie sprawi, że potrzeby konsumentów wyparują. A jak podaje branża, to realne straty dla kraju.

Ile Polska straci na UD213?

Argumentuje się, że to wszystko dla zdrowia konsumentów. O ile przy nieletnich rzeczywiście trzeba było coś zrobić, tak dorośli powinni mieć wybór, gdy na rynku obecne są inne szkodliwe używki. Wyłączenie legalnego obrotu nie sprawi, że przestaną kupować takie produkty. Sprzedaż podróbek na bazarkach ma się dobrze. Całkowity zakaz może napędzić szarą strefę, przepompowując pieniądze z budżetu państwa do niewiadomych rąk.

Branża dotknięta zakazem pyta o racjonalność fiskalną tej decyzji. Od 2026 roku wpływy z akcyzy mogą spaść nawet o 200 mln złotych rocznie. I to w czasach, gdy państwo powiększa wydatki np. na sektor publiczny (wydatki w nim mają wzrosnąć o ponad 2,3 mld zł w ciągu 11 lat) i obronny.

O szarą strefę rozbija się również argument o zdrowiu: bo co jest bezpieczniejsze, certyfikowany produkt czy coś, co Borys z bazarku sprzeda spod ławki? To jest scenariusz utraty kontroli nad zdrowiem obywateli... którzy sami chcieliby móc kupić, to co chcą. Branża nikotynowa zwracała uwagę na te nieścisłości, ale sygnalizuje, że odbija się od ściany.

Proces legislacyjny UD213

Tylko w 2025 roku państwo objęło produkty alternatywne wobec papierosów wysoką akcyzą, zakazało ich sprzedaży nieletnim w sieci, zlikwidowało sprzedaż online i w automatach, objęło rynek nadzorem fiskalnym… cały czas wchodzi z nożycami, pętami i UD213 jest kolejnym krokiem.

Zakaz sprzedaży pewnych produktów i kolejne ograniczenia innych (np. saszetek nikotynowych bez aromatów) sprawiają, że człowiek drapie się w głowę i zastanawia: po co? Wygląda to jak stopniowe zamykanie rynku, przez zniechęcenie producentów do pozostawania na nim.

Do projektu UD213 opinię wydało Rządowe Centrum Legislacji (RCL) – instytucja odpowiedzialna za jakość prawa i spójność systemową. Branża zgłaszała uwagi do projektu, ale zwraca uwagę, że mimo tego kluczowe rozwiązania nie uległy zmianie. To rozwiązanie wchodzi również bardzo szybko po pozostałych, nim rząd dostał realną szansę zbadać ich skutki. To już nie jest spór o pewne produkty, a o jakość ustanawianego prawa.