Kolejny test i znowu jedna kreska. Kiedy starania o dziecko wymagają wsparcia?
Niepłodność jest chorobą: z danych WHO wynika, że dotkniętych nią jest ok. 17,5 proc. populacji. To oznacza, że średnio jedna na sześć par może mieć trudności z zajściem w ciążę.
“Może” jest tu słowem kluczowym. Nie należy bowiem mylić niepłodności z bezpłodnością. Ta druga jest stanem, który kategorycznie przekreśla nasze szanse na to, aby zostać biologiczną mamą czy biologicznym ojcem i jest znacznie rzadsza. Niepłodność natomiast może szanse te ograniczyć, nawet znacząco, ale jeśli w porę zgłosimy się po pomoc, nie musi ich przekreślać.
I tu powinno paść kluczowe pytanie: co to znaczy “w porę”? Ulubiona odpowiedź medycyny (i medyków) brzmi: “To zależy”.
Kiedy zgłosić się do kliniki leczenia niepłodności?
O niepłodności, zgodnie z definicją WHO, mówimy wtedy, gdy po 12 miesiącach regularnego współżycia bez zabezpieczenia nie dochodzi do zapłodnienia. W tym miejscu warto jednak doprecyzować, jak rozumiemy regularność.
– To nie mogą być sporadyczne kontakty precyzuje dr n.med. Dorota Kuśnierczak, specjalista ginekolog-położnik z Kliniki InviMed Poznań, dodając, że próbując zajść w ciążę należy współżyć 3-4 razy w tygodniu, a jeśli jest ochota, to nawet codziennie. Dopiero taka częstotliwość, utrzymywana przez kilka miesięcy, może zostać zaliczona jako podręcznikowe “staranie się”.
Jeśli więc po roku prób nie dochodzi do zapłodnienia, warto zgłosić się do specjalisty i sprawdzić, czy starań o dziecko nie hamują procesy chorobowe. Taki roczny okres prób zajścia w ciążę jest rekomendowany dla kobiet młodych.
Po ukończeniu 35 roku życia spotkanie ze specjalistą od niepłodności jest zalecane znacznie wcześniej, już po 6 miesiącach starań o ciążę, a u czterdziestolatki nawet po 2-3 miesiącach. To tu bowiem biologia stawia dość poważną granicę płodności. Po jej przekroczeniu szansa na zajście w ciążę zaczyna się zmniejszać znacznie szybciej, niż dotychczas.
Wiek jest tak naprawdę jednym z głównych czynników, który powinien skłonić nas do wizyty w klinice leczenia niepłodności. Bo o ile młode – w reprodukcyjnym sensie tego słowa – pary mogą pozwolić sobie na dodatkowy rok czy nawet dwa lata starań, to w przypadku 35-latków czas ten mocno się kurczy.
Najważniejszym markerem płodności u kobiety jest rezerwa jajnikowa. Można ją łatwo zbadać oznaczając poziom hormonu AMH. O ile samo badanie jest prostą analizą krwi, o tyle interpretacja wyniku jest już skomplikowana i wymaga dokładnej analizy, najlepiej przez lekarza zajmującego się leczeniem niepłodności.
Otrzymany wynik musi zostać przede wszystkim odniesiony do wieku pacjentki, ale również do długości starań o ciążę, chorób współistniejących oraz do dotychczasowego leczenia. Podany na wyniku zakres referencyjny nie powinien być w ogóle brany pod uwagę, ponieważ mieści w swoich normach zarówno wyniki, które lekarz zakwalifikuje jako za wysokie, czyli charakterystyczne dla policystycznych jajników, jak i zbyt niskie, wskazujące na obniżoną rezerwę jajnikową.
Czy problemy z płodnością da się przewidzieć?
Co mogłem / mogłam zrobić inaczej? Takie pytanie kołacze się po głowie wielu par, które bezskutecznie próbują zajść w ciążę. Jak jednak stwierdza lek. Kajetan Piątkowski, ginekolog-położnik z kliniki InviMed Gdynia, trudno mówić o objawach niepłodności, kiedy nie staramy się zajść w ciążę. Tym samym trudno jest im zawczasu przeciwdziałać.
Czynników, które mogą utrudnić zajście w ciążę, jest jednak sporo zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Warto podkreślić, że tzw. “czynnik męski” odpowiada niemal za połowę przypadków niepłodności u par.
– Dopóki mężczyzna nie spłodzi dziecka, lub nie zbadamy jego nasienia, nie wiemy właściwie nic o jego płodności – komentuje dr Piątkowski. To, na co przyszli ojcowie mogą jednak zwracać uwagę wcześniej, to styl życia:
– Narażenie na dym papierosowy, alkohol, nadwaga czy ćwiczenia siłowe z użyciem sterydów anabolicznych to czynniki, które mogą wtórnie przyczynić się do bezpłodności – dodaje.
Doktor Piątkowski zauważa, że choć u mężczyzn każda choroba z gorączką powoduje chwilowy spadek jakości nasienia, to tak naprawdę bardzo poważne konsekwencje dla płodności może mieć choćby infekcja świnką, która u dorosłych mężczyzn powoduje świnkowe zapalenie jąder. Na szczęście świnka dotyczy głównie dzieci przed okresem dojrzewania, którym takie powikłania nie grożą. Płodność mogą upośledzać również choroby przenoszone drogą płciową, na przykład chlamydia:
– Takie infekcje bywają skąpoobjawowe, ale mogą wpływać na płodność tak mężczyzn, jak i kobiet. Chlamydia występuje częściej, niż ją wykrywamy, bo jej symptomy, takie jak pieczenie przy oddawaniu moczu, są łatwe do zbagatelizowania – zauważa dr Piątkowski.
Dodatkowo kwestią, którą warto mieć z tyłu głowy, szukając przyczyn niepłodności, są urazy jąder – w przypadku mężczyzn, oraz operacje wykonywane na jajnikach – w przypadku kobiet.
Panie mają szansę nieco wcześniej wychwycić potencjalne problemy z zajściem w ciążę. Takie trudności może bowiem powodować zespół policystycznych jajników czy endometrioza – choroby, które mogą zostać wychwycone na etapie wcześniejszych wizyt u ginekologa.
Pierwsza wizyta w klinice niepłodności: jak wygląda?
Decyzja o wizycie w klinice niepłodności musi zostać podjęta wspólnie, bo i przyczyn tego stanu rzeczy lekarze będą poszukiwali zarówno z damskiej, jak i z męskiej strony. Na pierwsze spotkanie warto przyjść we dwoje, z wynikami badań – jeśli jakimiś dysponujemy:
– W przypadku panów potrzebne będą wyniki badania nasienia. Określenie liczby plemników, ich ruchliwości i morfologii znacząco ułatwią nam dalszą diagnostykę – zauważa dr Kuśnierczak.
Lista badań, jakie panie mogą wykonać przed pierwszą wizytą, jest dłuższa. Dr Kuśnierczak wymienia przede wszystkim poziom wspomnianego hormonu AMH, a także TSH czyli hormonu tarczycy, prolaktyny i testosteronu. Warto sprawdzić wskaźnik insulinooporności, przy podejrzeniu policystycznych jajników i zbadać poziom witaminy D, ponieważ niedobór ma wpływ na poziom rezerwy jajnikowej.
Poza wywiadem medycznym, w trakcie pierwszej wizyty przeprowadzone zostanie badanie ginekologiczne oraz USG. Dr Kuśnierczak wylicza, jakich nieprawidłowości będzie się doszukiwać:
– Na USG oceniamy przede wszystkim budowę jajników oraz macicy. Możemy zauważyć, na przykład, zbyt małą dla wieku liczbę pęcherzyków w jajnikach, co może oznaczać niską rezerwę jajnikową, możemy też zaobserwować odwrotną sytuację, czyli zbyt dużą liczbę tych pęcherzyków, co może nasunąć podejrzenie policystycznych jajników. W USG widzimy nieprawidłowe struktury na jajnikach, takie jak torbiele endometrialne, czy też niepęknięte pęcherzyki, wskazujące na zaburzenia hormonalne cyklu – tłumaczy dr. Kuśnierczak.
– Sprawdzamy kształt macicy, wykluczając wady rozwojowe macicy oraz oceniamy endometrium. Struktura i grubość błony śluzowej jamy macicy powinna odpowiadać fazie cyklu. To bardzo ważne potwierdzenie, ponieważ bez odpowiedniego endometrium nie uzyskamy ciąży – stwierdza ginekolożka.
– Upewnimy się też, czy w jamie macicy nie ma nieprawidłowych struktur, takich jak polipy czy mięśniaki, które również utrudniają zajście w ciążę i powinny zostać usunięte. Jeśli pacjentka nie miała sprawdzanej drożności jajowodów, na pierwszej wizycie również omawiamy i planujemy sprawdzenie funkcji jajowodów – podsumowuje dr. Kuśnierczak.
Diagnostyka i leczenie: układanie drabinki
Analiza wyników badań pozwoli lekarzom ułożyć plan leczenia. - Nasze działania będziemy układać w swego rodzaju drabinę: zaczynamy od sprawdzenia przyczyn najbardziej oczywistych, a te najrzadsze – sprawdzamy najpóźniej - tłumaczy dr Piątkowski. Następnie leczenie dostosowujemy do problemu, który rozpoznamy.
Pytanie, co w przypadku, gdy wszystkie wyniki badań mamy w normie? Takie przypadki również się zdarzają.
– Zawsze będziemy mieć pewien odsetek par, u których nie wykryjemy przyczyny. Wtedy mówimy o niepłodności idiopatycznej – stwierdza dr Piątkowski. Jakie zalecenia usłyszymy w takim przypadku? Znów, odpowiedź będzie zależna od wieku pacjentki.
– Zakładając, że mamy do czynienia z młodą kobietą pomiędzy 25-35 rokiem życia, która ma prawidłowe wyniki, rezerwę jajnikową w normie, drożne jajowody, to prawdopodobnie zaczniemy od kroku najprostszego, czyli stymulacji jajników – stwierdza dr Kuśnierczak.
Zastosowanie tego rodzaju terapii pozwoli uregulować cykl i najlepiej określić moment kiedy para powinna współżyć.
– Z reguły umawiamy się na sześć cykli stymulacji jajników. Jeśli po tym czasie, pomimo prawidłowej odpowiedzi jajników i endometrium, ciąży dalej nie ma, to musimy zastanawiać się nad kolejnymi krokami – komentuje dr Kuśnierczak.
W przypadku młodszych par może to być zabieg inseminacji, jednak w przypadku starszych kobiet, zwłaszcza po 39. roku życia, lekarze rzadziej decydują się na tego rodzaju procedurę - jej skuteczność wynosi w tej grupie zaledwie 10 proc., czyli niewiele więcej, niż w przypadku postawy wyczekującej. A biorąc pod uwagę fakt, że w przypadku 40-latek mówimy właściwie już o wyścigu z czasem, bardziej prawdopodobną opcją jest to, że lekarz zaproponuje zapłodnienie in vitro.
– Najskuteczniejszą metodą leczenia niepłodności są techniki zapłodnienia pozaustrojowego – zauważa dr Piątkowski, podkreślając jednak, że aby tego rodzaju leczenie wdrożyć, para powinna przejść przez wspomniane wcześniej szczeble drabiny diagnostycznej.
– Warto wspomnieć, że leczenie niepłodności w Polsce reguluje ustawa i to ona określa, kogo możemy zakwalifikować do leczenia. Wolno nam zaproponować zapłodnienie pozaustrojowe u pary, u której wykorzystano wszystkie dostępne możliwości terapeutyczne i u której leczenie trwa rok, chyba że zajdą okoliczności, które poświadczą, że nie ma szansy na ciążę bez korzystania z procedury zapłodnienia pozaustrojowego – wyjaśnia specjalista.
Kiedy więc regularne starania o dziecko nie przynoszą efektu, nie warto zwlekać z wizytą w klinice leczenia niepłodności. Konsultacja ze specjalistą pozwoli przede wszystkim oszczędzić czas, a to, w przypadku wielu par, jest niezwykle ważne.