Skąd bierze się sepsa? Anestezjolog: "Z zakażenia układu moczowego, zepsutych zębów, zapalenia płuc"
13 września to Światowy Dzień Sepsy. Brytyjscy medycy z organizacji Sepsis Trust już dawno wymyślili hasło: "Think Sepsis", czyli "Pomyśl o sepsie". Banery z tym napisem można spotkać na meczach piłkarskich, koncertach i przystankach autobusowych.
Tak, warto pomyśleć zawczasu o sepsie, by do niej nie dopuścić. Dopada ona aż 50 mln osób rocznie, a 11 mln z nich zabija. Ilu wśród nich to pacjenci w Polsce? Aż trudno w to uwierzyć, ale żadnych danych i oficjalnych rejestrów na ten temat nie ma.
Prof. Waldemar Goździk, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii, który kieruje Katedri Kliniką Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu uważa, że wiedza na temat sepsy i jej konsekwencji w Polsce jest zbyt mała, nawet wśród personelu medycznego.
Czy sepsą można się zarazić?
Jak nie przegapić pierwszych objawów sepsy? Zanim powiemy o tym, sprostujmy najpierw mocno utrwalony mit, że sepsą można się zarazić. Nie można.
– I wbrew stereotypowi sepsa to nie jest choroba. To kaskadowo postępujący, dramatyczny zespół objawów, które występują na skutek zakażenia bakteryjnego, wirusowego, a nawet grzybicznego. Nasz organizm broni się przed każdym zakażeniem, więc reaguje w ten sposób, że aktywuje układ odpornościowy – tłumaczy prof. Waldemar Goździk, anestezjolog.
I to właśnie ta gwałtowna reakcja na zakażenie, może spowodować nie tylko postępującą niewydolność narządów, ale i wstrząs, a nawet śmierć.
Obalmy jeszcze jeden stereotyp, że sepsy można dostać tylko w szpitalu. – To jest największe nieporozumienie – mówi prof. Waldemar Goździk o tej teorii spiskowej, która trzyma się mocno od lat. Bo sepsa może dopaść nas wszędzie, także we własnym, a nie szpitalnym łóżku.
Powodują ją bowiem nie tylko te słynne bakterie szpitalne, takie jak Klebsiella, Pseudomonas, Acinetobacter, ale także gronkowce, paciorkowce, meningokoki i pneumokoki. A te możemy przenieść do własnego organizmu choćby dotykając klamki czy telefonu komórkowego, których przed nami dotykał ktoś, kto był nosicielem tych patogenów.
Kto jest najbardziej zagrożony sepsą?
Zwykle zaczyna się od od gorączki. I na tym nie kończy. Przyspiesza oddech i akcja serca, dochodzą zaburzenia orientacji. Zazwyczaj układ immunologiczny umie sobie z takimi dolegliwościami poradzić.
– Gorzej, jeśli reakcja organizmu jest nadmierna i niekontrolowana. Może wystąpić na przykład u noworodków i małych dzieci, u których układ immunologiczny nie jest jeszcze w pełni dojrzały oraz u seniorów z "przejrzałym" układem odpornościowym – podkreśla anestezjolog.
Kto jest najbardziej zagrożony sepsą? Właśnie ten, kto ma najsłabszy układ odpornościowy. Oprócz wspomnianych już niemowląt, małych dzieci i seniorów, w tej grupie są też osoby chronicznie zmagające się ze stresem i zmęczeniem. I te chorujące przewlekle, na przykład na cukrzycę, nowotwory, nerki. I pacjenci, którzy są świeżo po urazach i na przykład długo leżą w łóżkach unieruchomieni.
Ostra sepsa może rozwinąć się w ciągu godziny
Niebezpieczeństwo sepsy polega na tym, że układ immunologiczny zwalcza zbyt zaciekle i przy okazji nie tylko infekcję.
– Dochodzi do niekontrolowanej reakcji naszego organizmu. Czynniki, które aktywujemy w naszej obronie, doprowadzają przy okazji do tego, że oprócz patogenów uszkadzane są też nasze narządy – wyjaśnia prof. Waldemar Goździk, kierownik Katedry i Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu.
– Ogniska zapalne mogą powstać w różnych miejscach: w drogach oddechowych, w układzie moczowym, krążenia, krzepnięcia, a także w nerkach, wątrobie i ranach pooperacyjnych. Dlatego czas jest kluczową sprawą. W rozpoznaniu sepsy liczy się każda minuta i godzina – alarmuje lekarz.
Bo gdy narządy są niedotlenione i niedokrwione, bo serce i układ krążenia nie pracują prawidłowo, może dojść aż do martwicy. To dlatego słyszymy przerażające historie o tym, że ktoś przeżył sepsę, ale musiał mieć amputowane palce rąk i stopy. To wszystko zdarza się naprawdę.
Jakie są pierwsze objawy sepsy?
Skąd bierze się sepsa? Stuprocentowej odpowiedzi na to pytanie czasem nie można znaleźć. – Mogła się wziąć z zakażenia układu moczowego, albo z rozwijającego się zapalenia płuc czy z zepsutych zębów. Przyczyn może być bardzo wiele – mówi prof. Waldemar Goździk.
– Jeśli pacjent manifestuje "dziwne" objawy, na przykład: obniżone ciśnienie, przyspieszenie akcji serca, czasem nawet bez podwyższonej temperatury, ale za to z zaburzeniami świadomości, a do tego jest zdezorientowany, splątany, apatyczny, senny, wtedy możemy podejrzewać, że to początek sepsy.
A wtedy liczy się czas, który błyskawicznie się kurczy. – Pacjent musi uzyskać kwalifikowaną pomoc medyczną jak najszybciej. Jeśli objawy zostaną zbagatelizowane, sytuacja robi się dramatyczna – dodaje.
Jakie są kolejne kroki? – Pobiera się krew na posiew, najlepiej z dwóch żył. Przy dzisiejszej, bardzo dobrej wczesnej diagnostyce laboratoryjnej, jeśli krew jest dobrze pobrana, to wynik dostajemy prawie natychmiast. Gdy już wiemy, co spowodowało to całe nieszczęście, możemy zastosować celowaną antybiotykoterapię – mówi prof. Waldemar Goździk.
Zanim przyjdzie potwierdzenie patogenu, jeśli nie ma go od razu, lekarze mogą zastosować tzw. terapię empiryczną. – Wychodzimy z założenia, że jeżeli to infekcja układu moczowego, zapalenia płuc czy opon mózgowo-rdzeniowych, to konkretne antybiotyki pierwszego rzutu będą uzasadnione – wyjaśnia prof. Waldemar Goździk.
Wstrząs septyczny – tego najbardziej się w sepsie boimy
– Najcięższą postacią sepsy jest wstrząs septyczny. Ma dramatyczny przebieg, a śmiertelność z tego powodu, nawet na oddziałach intensywnej terapii jest ogromna, bo dochodzi do 70 proc. – mówi anestezjolog.
Mamy wtedy do czynienia ze spadkiem ciśnienia tętniczego krwi, na które nie działa standardowe leczenie. Dlaczego tak się dzieje? – Sepsa powoduje, że płyny "uciekają" do przestrzeni pozakomórkowej i już nie wracają. Płynoterapia, czyli uzupełnienie tego niedoboru jest bardzo ważne, lecz często niewystarczające – tłumaczy specjalista.
Oprócz płynów i antybiotyków, które zwalczają patogeny, pacjenci dostają też wtedy leki przeciwzakrzepowe, nasercowe. Niedociśnienie jest we wstrząsie septycznym niezwykle groźne, a lekiem skutecznie regulującym ten stan jest angiotensyna II generacji.
Krajowego rejestru sepsy wciąż nie ma
Na świecie występuje rocznie 50 mln przypadków sepsy i 11 mln zgonów z jej przyczyny. – Jak te statystyki wyglądają w Polsce? Niestety nie wiemy. Z prostego powodu: nie ma u nas rejestru sepsy, dane są bardzo ubogie – mówi prof. Waldemar Goździk. – Mimo różnych inicjatyw próby stworzenia takiego rejestru od wielu lat kończą się niepowodzeniem. A sepsę trzeba policzyć – podkreśla.
Problem polega także na kodowaniu sepsy: jeżeli pacjent ma zapalenie płuc i umrze, to jako przyczynę podaje się zapalenie płuc. Ale nie wiemy, czy rozwinął sepsę w jego przebiegu i tak naprawdę to ona była przyczyną zgonu. Wiemy natomiast na pewno, że sepsa ma wyższy współczynnik zgonów niż nowotwór płuc, zawał serca czy HIV – podkreśla anestezjolog.
Pacjentów z sepsą leczy się najczęściej na oddziałach intensywnej terapii, a lekarzami wyspecjalizowanymi w terapii są anestezjolodzy.
– Jakość leczenia zależy od poziomu poszczególnych szpitali, ich możliwości. W ramach 33. Finału WOŚP w 2023 r. walka z sepsą została ogłoszona jednym z priorytetów. Fundacja Owsiaka przeznaczyła setki milionów złotych na zakup urządzeń do wczesnej diagnostyki sepsy. Musimy jednak mieć świadomość, że koszt utrzymania tych urządzeń, jednorazowego sprzętu i niezbędnych odczynników jest ogromny – analizuje prof. Waldemar Goździk.
Co dzieje się z pacjentem po sepsie?
Osobnym problemem jest tzw. zespół po sepsie. Pacjenci zmagają się z bardzo wieloma problemami i często wymagają dalszej opieki medycznej. Według różnych danych ok. 40 proc. z nich było po 90 dniach od pierwotnego wypisu ponownie przyjętych do szpitala.
A to dlatego, że często manifestują takie objawy jak: zaburzenia procesów poznawczych, trudności w pisaniu i czytaniu, objawy depresji, stany lękowe i zaburzenia snu. Pojawia się znaczne obniżenie jakości życia związane z trudnościami w wykonywaniu prostych codziennych aktywności.
– To również poważne zaburzenia immunologiczne, zwiększona częstość występowania takich incydentów naczyniowych i sercowych, jak udary krwotoczne i niedokrwienne, zawały mięśnia sercowego i niewydolność serca. Poważne ograniczenia wynikają również towarzyszącej temu polineuropatii z osłabieniem siły mięśniowej i zaburzeniami czucia – wylicza prof. Goździk.
Czy sepsy można uniknąć?
Co prawda na sepsę nie ma szczepionki, ale można się jej ustrzec. Istnieją szczepienia przeciwko poszczególnym bakteriom, które mogą wywołać sepsę, m.in. przeciwko meningokokom czy pneumokokom.
– Niestety, w Polsce mamy do czynienia z ogromnym kryzysem zaufania do szczepień i w ogóle służby zdrowia. Są ludzie, dla których lekarze nie są autorytetami, wybierają "doktora Googla". Jesteśmy pod tym względem chyba najtrudniejszym krajem. To bardzo niepokojące – ubolewa lekarz.
Kluczowe jest również przestrzeganie podstawowych zasad higieny: częste mycie rąk czy unikanie dzielenia się sztućcami. Sepsą można się zakazić od różnych niehigienicznych zachowań.
– Dzieci często mówią "daj gryza". I tego "gryza" jabłka czy kanapki można dostać od kogoś, kto jest nosicielem jakichś patogenów. Lepiej nie ryzykować – przestrzega prof. Waldemar Goździk. W profilaktyce sepsy istotne jest leczenie wszelkich infekcji, zwłaszcza układu moczowego.
Wspominaliśmy o tym, że Brytyjczycy edukują o sepsie. A jak jest w Polsce?
– Aktywnie działa Polskie Towarzystwo Anestezjologii i Intensywnej Terapii, oraz Stowarzyszenie na Rzecz Badania i Leczenia Sepsy "Pokonać Sepsę". W czerwcu, tuż przed wakacjami, organizowaliśmy V Polski Kongres "Pokonać Sepsę". W opinii wielu uczestników było to jedno z najlepszych wydarzeń o tematyce zdrowotnej w naszym kraju. Udało nam się zaprosić czołowe światowe autorytety w tej dziedzinie, ludzi, którzy tworzą wytyczne leczenia i definicje sepsy – mówi prof. Waldemar Goździk na koniec.
Wygląda na to, że jest jednak w naszym kraju, w kwestii sepsy, światełko w tunelu.